Te dwa rodzaje rozliczeń dzielą zarówno firmy oferujące usługę pozycjonowania, jak i klientów. Nietrudno znaleźć zagorzałych przeciwników lub zwolenników jednej czy drugiej formy płatności. Jak więc w praktyce wygląda praca pozycjonera w zależności od sposobu rozliczania? I co zyskuje, a co traci klient w zależności od dokonanego wyboru?
Aby zrozumieć popularność tej metody rozliczania, należy cofnąć się o co najmniej 10 lat, kiedy algorytmy Google nie były tak zaawansowane, jak teraz, a Pingwina czy Pandy jeszcze nikt nie przewidywał. W tamtym okresie pozycjonowanie przebiegało inaczej. Przede wszystkim było bardziej maszynowe. Konstruowało się sztywne frazy, które umieszczone w tekście na stronie internetowej wyróżniały się stylistycznie. Zazwyczaj był to zlepek słów typu „rowery tanio”, „naprawa rowerów tanio -tu wstaw miasto-”. Tego typu przykłady można mnożyć w nieskończoność.
W tamtym okresie główne znaczenie miała ilość linków prowadzących do strony, a nie ich jakość. Jak grzyby po deszczu wyrastały niskiej jakości katalogi, w które odpowiednio ustawione programy masowo wbijały linki do witryn. Praca pozycjonera stawała się coraz bardziej zautomatyzowana. Copywriterzy też zbytnio nie musieli się trudzić, pisząc na kolanie precle w hurtowych ilościach. Na takim rynku wyrósł model rozliczania się za efekt, ponieważ ów efekt był relatywnie łatwy do osiągnięcia. Pozycjoner był zadowolony, bo otrzymywał pieniądze za usługę w krótkim przedziale czasowym. Klient również był zadowolony, bo ponosił koszty dopiero po osiągnięciu danego wyniku.
W 2011 roku został wprowadzony algorytm o nazwie Panda, którego zadaniem jest obniżanie pozycji stron zawierających słabej jakości, powielone treści. Rok później pojawił się Pingwin, który ze smakiem pozjadał paskudne zaplecza i cały system budowania niskiej wartości linków. Pozycje wielu stron posypały się momentalnie. Zrozumienie nowych algorytmów i przystosowanie do nich stron internetowych zajęło pozycjonerom trochę czasu. Nagle okazało się, że kiedyś łatwy do osiągnięcia efekt nie jest już w zasięgu ręki, a wymaga większego nakładu pracy i unikatowych tekstów. Sukces nie przychodził od razu.
W efekcie model rozliczania za efekt stawał się coraz bardziej nieopłacalny, zarówno dla pozycjonera, jak i dla klienta. Ponieważ pozycjoner nie był pewien, kiedy uzyska wyniki na poziomie TOP10, niektórzy z nich przyjmowali niekorzystną dla klienta postawę. Próbowali zdobyć wyniki na konkretne frazy przez miesiąc, może dwa, a kiedy się to nie udawało… Przestawali interesować się klientem i szukali kolejnego. Obecnie głównym ryzykiem, jakie niesie ze sobą podpisanie przez klienta umowy rozliczania się za osiągnięte pozycje, jest to, że pozycjoner zainwestuje w takiego klienta zdecydowanie mniejszy budżet niż w przypadku rozliczania się w formie abonamentu.
Algorytmy Google ciągle się zmieniają i aktualizują. Bywa, że algorytm zmieni się w trakcie pracy pozycjonera nad stroną, co prowadzi do dodatkowych kosztów i konieczności zwiększenia nakładu pracy nad stroną. Trzeba też otwarcie przyznać, że dla wielu firm pozycjonowanie w rozliczeniu za efekt ma przynieść jak najszybciej jak największe zyski, dlatego obierają one agresywne strategie, nie zawsze zgodne ze standardami Google. To może doprowadzić do fatalnego w skutkach scenariusza, w którym po kilku tygodniach czy miesiącach Google nakłada na domenę filtr i permanentnie obniża pozycję w wynikach wyszukiwania. Ratunek tak zniszczonej domeny wymaga dużych nakładów czasu i pieniędzy.
Pozycjonowanie za efekt jest też o tyle kłopotliwe dla agencji czy pozycjonera, że wymaga nakładu środków własnych. To łatwa droga do przeinwestowania. Ponieważ nie wiadomo, w jakim czasie osiągnie się dane pozycje w wyszukiwarce, przeinwestowanie może mieć dla pozycjonera fatalne skutki. Nieuczciwy pozycjoner może też wybrać frazy, które realnie są bardzo rzadko wybierane przez użytkowników. To doprowadzi do szybkiego osiągnięcia przez stronę wysokich pozycji i pobrania wynagrodzenia, ale dla zleceniodawcy nie przełoży się to na zwiększony ruch i sprzedaż.
W przypadku, kiedy nie uda się osiągnąć zadowalających pozycji fraz w wyszukiwarce, klient traci. Czas płynie, a jego firma stoi w miejscu. Dodatkowo proces pozycjonowania nie przebiega tak sprawnie, jak mógłby, ponieważ umowy na efekt zawierane są na długi czas, często z wysokimi karami umownymi za przedwczesne zerwanie. To prowadzi to impasu – pozycjoner nie inwestuje w stronę klienta, a klient nie wypowiada umowy bojąc się kar. Pozycjonowanie w rozliczeniu za efekt jest droższym rozwiązaniem, ponieważ wynagrodzenie musi zrekompensować pracę przez kilka tygodni bądź miesięcy bez zysków.
Zmiana algorytmów wymusiła zmianę sposobu wypłacania wynagrodzenia za pracę. Model abonamentowy jest standardem w Europie zachodniej, gdzie aktualizacje algorytmów Google dzieją się wcześniej niż w Polsce. Ponadto pozwala na zaplanowanie strategii marketingowej i zaproponowanie wyższej jakości rozwiązań. Jest to model zakładający, że pozycjoner otrzymuje stałe, comiesięczne wynagrodzenie za swoją pracę. Z punktu widzenia klienta przyzwyczajonego do umów efektu, na pierwszy rzut oka jest to gorsze rozwiązanie, ponieważ będzie on ponosił określone koszty z tytułu wykonywanej usługi od początku jej trwania. Patrząc jednak na to długofalowo, jest to model znacznie korzystniejszy.
Przede wszystkim jest to rozwiązanie tańsze. Osiągając te same wyniki fraz, co przy rozliczeniu za efekt, klient może zapłacić nawet do 50% mniej za usługę. Ponadto, model abonamentowy pozwala na pozycjonowanie większej ilości fraz. A im więcej fraz jest pozycjonowanych – tym większe prawdopodobieństwo, że potencjalny klient trafi na stronę. Co więcej, pozycjoner jest w stanie lepiej rozdysponować środki, którymi zarządza, co z kolei pozwala planować działania i rozłożyć je w czasie. Algorytmy Google są w stanie rozpoznać zintensyfikowane działania promocyjne, rozłożenie działań w czasie gwarantuje większe bezpieczeństwo. Wyszukiwarka postrzega je lepiej niż jednorazową akcję.
Model abonamentowy pozwala także na zainwestowanie czasu i środków we frazy bardziej konkurencyjne, czyli takie, które są często wyszukiwane przez potencjalnych klientów. Wysoka pozycja strony na takie zapytania jest możliwa do osiągnięcia pod warunkiem, że działania są przeprowadzane w sposób długofalowy. Osiągnięcie stabilnych wyników wymaga czasu, jednak z drugiej strony przez równie długi czas przynoszą one nowych klientów i generują zyski.
Trzeba także wspomnieć o umowie. Dobre agencje SEO nie boją się podpisywać z klientami umów na czas nieokreślony. Standardem jest umieszczenie w takiej umowie informacji o minimalnym okresie trwania umowy w taki sposób, aby pozycjoner miał możliwość pokazać swoje umiejętności. Dzięki temu klient po upłynięciu minimalnego czasu trwania umowy może bez problemów zrezygnować z usługi i przestać płacić, nie ponosząc dodatkowych kosztów, jak ma to zazwyczaj miejsce po podpisaniu umowy za efekt.
Tak naprawdę usługa pozycjonowania powinna być traktowana przez właścicieli stron internetowych nie jako wydatek, ale inwestycja. Wybierając usługi profesjonalistów nie należy martwić się o to, czy osiągnie się wysokie pozycje, bo to z pewnością nastąpi. Jedyne, co jest tutaj niepewne, to ilość czasu, jaka musi upłynąć. Z kolei, kiedy już osiągnie się zamierzone efekty, ruch na stronie w krótkim czasie przekłada się na zwiększenie sprzedaży i w pełni rekompensuje poniesione nakłady finansowe.